Szczodrych Godów! ☆ Przerwa Świąteczna w realizacji zamówień 23.12.’25 – 01.01.’26 ☆ Happy holidays! Our shop will close on 21 December and reopen on 2 January.

Po czym poznać, że psu jest zimno?

Po czym poznać, że psu jest zimno?

Kiedy spadł pierwszy śnieg w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo relacji właścicieli psów z zimowych spacerów. Radośnie hasające, tarzające się w śniegu i nurkujące w zaspach  czworonogi, to zdecydowanie uroczy widok. Niestety zima nie zawsze i nie dla wszystkich bywa łaskawa. W tym roku zagościła na dobre szczodrze obdarowując wszystkimi atrybutami – mrozem, śniegiem, zimnym wiatrem i lodowymi soplami, a w pakiecie otrzymaliśmy… zasolone chodniki – wróg wszystkich psich łapek! Kontakt z solą sprawia psu ból, może przyczyniać się do powstawania otarć, ran a nawet owrzodzeń. Jeśli jest możliwość, to najlepiej ominąć takie miejsce, ale czasami bywa to trudne. Właściciele małych psów mogą je w ostateczności wziąć na ręce i przenieść, ale co ma zrobić opiekun dorosłego nowofundlanda? Raczej go nie przeniesie, ale może zadbać o pielęgnację psich łap. Przed spacerem warto użyć specjalnego balsamu, wazeliny lub innego specyfiku z lanoliną, który pomoże chronić łapy. Natomiast po powrocie do domu można przemyć łapki czystą wodą, aby wypłukać resztki soli i śniegu oraz wytrzeć je ręcznikiem.

 

perun szelki bezuciskowe sznaucer miniatura

Predyspozycje  rasowe i osobnicze, wiek, kondycja i struktura szaty sprawiają, że psy różnie znoszą przebywanie w niskich temperaturach. Są rasy psów, które przynajmniej teoretycznie, lepiej sobie radzą – na przykład husky najprawdopodobniej lepiej zniesie przebywanie na zewnątrz w chłodny dzień niż charcik włoski. Berneńskie psy pasterskie mojej koleżanki uwielbiają przebywać na mrozie, kładą się w śniegu i za nic nie chcą wracać do domu. Z kolei foksterier sąsiadów wyrywa z klatki jak z procy, ale po kilkunastu minutach spaceru kiedy łapki są „zakulkowane” śniegiem, pies woli wrócić do domu.  Na negatywne skutki zimna bardziej narażone są psy stare i schorowane niż młode i pełne energii. W procesie udomowienia psy przystosowały się do naszego trybu życia. Mieszkamy w ciepłych, dobrze ogrzewanych (czasami przegrzewanych) pomieszczeniach. Psy coraz rzadziej wykonują pracę, do której pierwotnie były predysponowane, a coraz więcej czasu spędzają na kanapie. To wszystko sprawia, że zmiana temperatur o kilka a nawet kilkadziesiąt stopni przy wychodzeniu z ciepłego domu na zewnątrz  jest bardzo nieprzyjemna. Niektóre psy wydają się być bardzo zadowolone z aktywności na śniegu, ale tylko do momentu kiedy futro nie jest mokre, bo wtedy robi się im zimno.

Freddie & Wolf obroża i smycz dla psa biegnąca z wilkami

Po czym poznać, że psu jest zimno?

Bacznie obserwujmy psa. Pies, który odczuwa dyskomfort z powodu niskiej temperatury często trzęsie się z zimna, podkula ogon i popiskuje. Zdarza się, że jego sierść jest zjeżona, a pies zawraca do domu, jest niemrawy, powolny i ospały, niechętnie reaguje na wołanie opiekuna. Jeśli zazwyczaj chętnie witał się z innymi psami, a teraz ich unika, to również może to być spowodowane odczuwanym przez psa wyziębieniem.

derka dla psa amstaff

Co zrobić kiedy nasz pies marznie na spacerze?

Możemy mu zaoferować odpowiednie psie ubranie. Ubieranie psów to temat dość kontrowersyjny i niekiedy budzący skrajne emocje. Większość psów nie przepada za ubieraniem, bo nie jest to dla nich  naturalne. Jeśli nie ma takiej potrzeby, to pozwólmy psu być psem. Zdarza się jednak, że psy marzną i wtedy dobrze jest zadbać o jego komfort, przygotowując go do założenia derki czy kurtki. Celowo napisałam przygotowując go, aby zwrócić uwagę na dobrostan psa i zbudowanie pozytywnego skojarzenia metodą małych kroków.

derka wodoodporna dla psa

Nie każdy pies lubi śnieg. Zdarza się, że zabawy na śniegu bardzo podobają się psu, ale ich konsekwencje już niestety mniej. Wiedzą o tym właściciele psów długowłosych. Przy niskich temperaturach śnieg jest lekki i puszysty, ale kiedy temperatura jest bliska zeru staje się ciężki, zbity i przyczepia się do sierści tworząc ciężkie kule. Bywa też zmorą dla psów długouchych – oblepione śniegiem uszy stają się bardzo ciężkie, co jest nie tylko bardzo nieprzyjemne dla psa, ale może wywoływać ból i odmrożenia. Jak sobie z tym radzić? Możemy zamówić psu odpowiedni kombinezon, który chroni już nie tylko tułów, ale również łapy. Jeśli opiekun zdecyduje się go zakupić musi zwrócić uwagę na następujące kwestie: kombinezon nie może krępować psu ruchów, powinien być wykonany z oddychającej tkaniny, która nie filcuje sierści, a krój i rozmiar dobrany do konkretnego osobnika. Psy z długimi uszami można wyposażyć w specjalne nauszniki, tzw. snoody. Podobnie jak z kombinezonem należy psa przyzwyczaić do ich noszenia.

derka wodoodporna dla psa

Jak zaplanować spacer?

Zimą lepiej jest pójść na krótki, ale aktywny spacer – możemy zwiększyć ilość spacerów, ale skrócić ich czas. Jeśli chcemy potrenować z psem np. posłuszeństwo, to unikajmy ćwiczeń statycznych, a wykonujmy więcej dynamicznych, wymagających poruszania się. Absolutnie nie zostawiajmy psa pod sklepem! Siedzenie w jednym miejscu na zamarzniętym chodniku, może mieć poważne konsekwencje. W miarę możliwości zaplanujmy najdłuższy spacer na porę dnia kiedy jest najcieplej, czyli zazwyczaj około południa. Jeśli wybieramy się na spacer w bardziej odległe miejsce, do którego zamierzamy jechać samochodem przygotujmy psu odpowiednie warunki. Możemy zaścielić ciepły drybed lub kocyk. Jeśli uprawiamy jakiś zimowy sport lub po prostu byliśmy na aktywnym spacerze, a nasz pies akceptuje derkę, możemy mu ją założyć na czas jazdy samochodem. Zima zaskakuje drogowców, ale wcale nie musi zaskakiwać opiekunów psów. Wystarczy się do niej odpowiednio przygotować!

derka dla psa sznaucer miniatura
Z pasji do tkania – rozmowa ze Stanisławą Gluzą

Z pasji do tkania – rozmowa ze Stanisławą Gluzą

Zagłębiając się w historie naszej bohaterki, warto podkreślić, jak bliska jej duszy jest twórczość, czerpiąca inspirację z kultury naszych przodków. Stanisława zajmuje się ręcznym tkaniem słowiańskich pasów, zwanych również krajkami. Odkrywa ona przed nami tajemnice tej niezwykle pracochłonnej i wymagającej precyzji sztuki. Kobiety ozdabiały nie tylko damskie, ale również męskie stroje, pięknymi kolorowymi pasami, które barwiły naturalnie, korzystając z darów matki ziemi.

 

Z pasji do tkania – rozmowa ze Stanisławą Gluzą

 

Skąd, Stasiu, zainteresowanie właśnie tym rzemiosłem i chęć zgłębiania techniki tkania?

Tkactwo tabliczkowe jest dla mnie idealnym połączeniem trzech pozornie niezależnych elementów, które, przeplatając się w różnych proporcjach, dają mi niesamowitą frajdę. Po pierwsze, tkactwo rozbudza zainteresowania szeroko pojętą historią i archeologią, uzupełniania wiedzę o nowe źródła i odkrywanie fascynujących drobiazgów składających się na życie i pracę ludzi z dawnych epok. Po drugie, jest to rzemiosło polegające na tworzeniu z prostego półproduktu czegoś konkretnego, rzeczy pięknej i użytecznej. A doskonalenie znanych technik i poznawanie nowych to przygoda. Wreszcie po trzecie, tkactwo ma w sobie element artystyczny, uwalnia fantazję i ekspresję, pozwala eksperymentować z materiałami i kolorami, zaspokaja naturalną potrzebę tworzenia i używania czegoś pięknego.

Kto wprowadził cię w ten świat i jakimi metodami wykonujesz krajki?

Mgliste opowieści o istnieniu grup rekonstruktorów historycznych i archeologii eksperymentalnej przynieśli prawie dwadzieścia lat temu znajomi. „Wybierz się z nami na Wolin, sama zobaczysz”, definitywnie ukierunkowało ścieżkę mojego rozwoju. Jestem samoukiem, choć pierwsze prace tworzyłam, podpatrując bardziej doświadczone koleżanki i zbierając (początkowo śladowe) wskazówki dotyczące techniki tkania z internetu. Obecnie skupiam się na tkaniu na tabliczkach czterodziurkowych (dają możliwość tworzenia zaawansowanych wzorów) i co jakiś czas dorzucam do oferty taśmy tkane na bardku tkackim (wyłącznie w splocie płóciennym, bez zaawansowanych technik np. wybierania wzoru).

Czy możesz nam przybliżyć temat tkanych pasów. Czym się inspirujesz przy wyborze danego wzoru?

Jak sama nazwa podpowiada krajka była początkowo krajem, brzegiem tkaniny tkanej na domowym krośnie: z prawej i lewej strony tkanego materiału wiązano pęczki osnowy z tabliczkami i tak całość tkano równocześnie, łącząc jednym wątkiem. Dzięki temu brzegi tkaniny były równe i wytrzymałe. W czasach, kiedy niemal każdy przedmiot należało wykonać samodzielnie, trwałość miała znaczenie kluczowe, stąd zapewne pomysł, by brzegowe paski-krajki tkać oddzielnie i doszywać do odzieży, wymieniając je, kiedy się zużyją.

Krajki prócz walorów praktycznych miały wartość estetyczną (podkreślaną bogatym wzornictwem i kolorystyką), społeczną (mogły określać pochodzenie lub status majątkowy posiadacza), symboliczno-magiczną (np. ochronna rola niektórych kolorów), bywały łupem wojennym lub walutą (na co wskazuje ich obecność w znaleziskach wyrobów importowanych). Historycznie potwierdzone jest używanie krajek jako lamówek do obszywania różnych elementów garderoby, opasek na głowę, pasków (również z klamerkami), podwiązek czy taśm obwiązujących odzież. W odtwórstwie historycznym zasadą jest spójność stroju (zarówno datowania, jak i lokalizacji), więc na ogół wykonuję projekty pod konkretne znalezisko – wzór, materiał i przeznaczenie krajki jest więc z góry określone. Czasem zdarza się, że ktoś prosi o motyw z konkretnego regionu i wieku, wtedy zaczynam szperanie w źródłach. Zupełnie inaczej wygląda praca przy krajkach na przykład LARP-owych lub współczesnych paskach – tutaj wzór i kolorystykę wybiera kaprys zamawiającego lub… mój („brakuje w palecie krajki w fioletach”, „a tego wzoru to wieki nie tkałam”).

 

 

Obcowanie z naturą i odkrywanie na nowo kultury naszych przodków jest dla nas bardzo ważne. Czy masz poczucie misji, żeby zaprezentować szerszej publiczności historię dawnego rzemiosła i wskrzesić jej piękno na nowo?

Rozmawiając z wieloma osobami odwiedzającymi festiwale historyczne, mam poczucie, że szkolny sposób uczenia historii (polegający głównie na wykuwaniu dat bitew) po pierwsze zraził większość do odkrywania historii, a po drugie – zrobił z niej miszmasz, w którym „najpierw jaskiniowcy okładali się maczugami, potem rycerze okładali się mieczami, a jeszcze potem była druga wojna”, gdzieś po drodze Krzyżacy i piramidy. I tyle w głowach zostało z całego bogactwa wieków… I dopiero dłuższa rozmowa doprowadza ich do odkrycia, że nasi przodkowie to przecież byli ludzie, którzy zupełnie nie różnili się od nas – z marzeniami, ambicjami, pracowici, odważni i pomysłowi. A umiejętności technicznych, wyobraźni oraz zdolności artystycznych my, z całą naszą rozwiniętą technologią, możemy im nieraz tylko pozazdrościć!

Kiedy rzemieślnik-odtwórca pokazuje replikę i zaczyna opowiadać: „trzy pakiety stali poskładane razem, po siedemset warstw każdy, to skręcane tak, a to inaczej, bez młota elektrycznego, bez hydraulicznej prasy, na węglowej kuźni (…) o tu pani popatrzy: półtora kilometra nici, osiemnaście wzorków na zmianę, czterysta ustawień tabliczek i każde daje tylko milimetr, a pas ma dwa i pół metra, a ta blaszka naprawdę ma pół milimetra, okręcona na jedwabnej nici…”. Nagle otwierają się oczy, pada pytanie: „Ale jak to tak? Tysiąc lat temu? Ręcznie? Bez maszyn?”. I gdzieś pomalutku kiełkuje szacunek dla pracy, umiejętności ludzi, którzy tworzyli arcydzieła – miecz z Sutton Hoo, krajka ze Snartemo, łódź z Gokstad…
Jeśli moja praca zawiera w sobie element misji, to chyba właśnie takiej: w świecie ukształtowanym przez technologiczne ułatwienia budzenie szacunku do talentu, determinacji i pracy ludzi, którzy tych ułatwień nie mieli, a mimo to tworzyli przedmioty budzące podziw trwałością, funkcjonalnością, pięknem. Przypominanie, że to, czym dziś dysponujemy, zawdzięczamy naszym przodkom – wynalazcom, rzemieślnikom i artystom.

Wiem, jak bliskie są ci również liczne festiwale Słowian i wikingów oraz te prezentujące dawne rzemiosło. Na przestrzeni lat można zaobserwować coraz więcej osób tęskniących za bliskością natury, których przyciąga energia takich miejsc. Czy któryś z festiwali szczególnie zapadł ci w pamięć?

Festiwale historyczne i warsztaty edukacyjne to nie tylko wikingowie i Słowianie. W Polsce działa obecnie bardzo wiele grup zajmujących się rekonstrukcją przeróżnych kultur z bardzo wielu epok – i to naprawdę na wysokim poziomie! Poszczególne festiwale historyczne mają swoją specyfikę i niepowtarzalny klimat, a co ważne – na każdym spotkamy fantastycznych ludzi, prawdziwych pasjonatów o ogromnej wiedzy. Póki sama tego nie doświadczyłam, nie wiedziałam, jak ciekawe mogą być opowieści o roślinnych barwnikach, sekretach warzenia piwa czy obrzędach koniecznych do prawidłowego wykonania szamańskiego bębna – można słuchać ich godzinami!
Gdybym naprawdę musiała wybrać, wskazałabym dwa miejsca – Wolin i Cedynię.
Wolin działa na wyobraźnie niejako dwutorowo: z jednej strony, kiedy trafiamy na wzgórza z kurhanami i miejsce po dawnej osadzie, na tablice wskazujące na dawny port i na kamienie runiczne człowiek uświadamia sobie, że ta cała historia rozgrywała się naprawdę i właśnie tutaj. Że Słowianie i wikingowie to nie stwory z komiksu, ale prawdziwi ludzie, którzy tu żyli, łowili ryby, pracowali w warsztatach, walczyli i handlowali. Ślady po ich działalności – ułamki naczyń, narzędzia, monety – zostały w ziemi, pod naszymi stopami. Potem przez ścieżkę wytoczoną w trzcinach człowiek wędruje w stronę pieczołowicie postawionego skansenu, a tam otaczają go setki ludzi w strojach sprzed wieków. Kobiety z koszykami pełnymi kłębków wełny czy dzieci w koszulinach do ziemi. Kowal poprawia świeżo wykute gwoździe. Jacyś muzykanci zaczynają grać, ktoś tańczy, ktoś inny się przyłącza i po chwili wszyscy wokół się bawią. Wielki wojownik w kolczudze, z hełmem pod pachą, targuje się o cenę miecza. Zaczyna się druga część magii: prawdziwy wehikuł czasu. Polecam.
Drugie miejsce leży na krawędzi Pojezierza Myśliborskiego – cudownej krainy urzekającej pięknem przyrody, spokojem i dostojną przeszłością – trudno mi było w to uwierzyć, ale niemal większość okolicznych wiosek, dwa domy na krzyż, ma zabytkowe kościółki. Nie, nawet nie gotyckie. Romańskie, kamienne. Sam festiwal (czerwcowy, z okazji taktycznego zwycięstwa Mieszka I) jest niezwykle kameralny, ale ma klimat oddalonego od reszty świata leśnego obozowiska. Nie wielkie handlowe emporium jak Wolin, ale właśnie mała, leśna osada – jak większość ludzkich siedzib w tamtym czasie. Posadowiona w harmonii z przyrodą, respektująca prawa natury, równocześnie korzystająca z jej skarbów w sposób pomysłowy i efektywny. Pomieszkanie tam przez chwilę bardzo ładuje duchowe akumulatory.

Większość z nas zmuszona jest funkcjonować w świecie, który przepełniony jest wszechobecnym konsumpcjonizmem, pogonią za lepszym jutrem, nie oglądając się chociażby na krzywdę zwierząt. Czy możesz pokrótce opowiedzieć historię twojej wyjątkowej suczki Dafy?

Przyszłość, zbudowana na krzywdzie zwierząt i ogólnie przyrody, nie będzie lepsza. Prawdopodobnie nie będzie jej wcale. Czasem, żeby uniknąć katastrofy w mikroskali, wystarczy nie ścinać drzewa, nie wypalać łąki, na drodze ominąć jeża, wystawić wodę dla ptaków. A decyzje o pojawieniu się zwierzaka w domu podejmować z pełną świadomością jego potrzeb i moralną odpowiedzialnością za jego los. Trzeba być ostatnim sadystycznym draniem, bez sumienia, żeby zwierzę dręczyć, głodzić, zmuszać do rozmnażania się bez opamiętania dla zysku, a ostatecznie pozbyć się – utopić, przykuć do drzewa, może „tylko” wyrzucić z auta daleko od domu. Dafa przetrwała zapewne różne fazy ludzkiego okrucieństwa – na ulicę trafiła z przerażeniem w oczach, szczeniakami w brzuchu i bliznami na całym wychudzonym ciele. Ze schroniska wyciągnęły ją panie z fundacji. Dzięki nim urodziła i odkarmiła w spokoju maluszki, którym panie szybko znalazły odpowiedzialne domy. A Dafa trafiła do mnie. Szybko okazało się, że jest to prawdziwa Psia Dama – niezwykle spokojna i zrównoważona, bardzo inteligentna i pełna psiej radości życia, choć przez jakiś czas traumy z przeszłości dawały o sobie znać – zastygała przerażona na konkretne kombinacje sygnałów (kij/laska, biała płachta, nagły hałas). Po uporaniu się z różnymi zdrowotnymi dolegliwościami zaczęła poznawać szerokie grono znajomych na dwóch i czterech łapach (według niej ludzie są wow, koty są wow, psy – prawie wszystkie – są wow, ptaki są wow, wiewiórki nie są wow!). Obserwowanie Dafy to prawdziwa przyjemność – jak zmienia się wyraz jej pyszczka zależnie od nastroju, jak wręcz widać błysk zrozumienia, kiedy tłumaczy sobie „z ludzkiego na psie”, czego się od niej oczekuje i w jak rozbudowane relacje potrafi wchodzić z innymi psami. Samo psie powitanie to cała ceremonia, i dopiero Dafa mi pokazała, jak bardzo może być ono skomplikowane i wymowne! Nie szczeka, chyba że przez sen. Spać lubi bardzo. Jeść lubi jeszcze bardziej. To jednocześnie zwykły, jak i najniezwyklejszy pies.

Czy masz jakiś wymarzony projekt, nad którym chciałabyś pracować lub stać się jego częścią?

Z całą pewnością chciałabym móc poświęcić więcej czasu na pracę nad krajkami z epoki żelaza – zarówno celtyckimi, jak i fińskimi, dużo późniejszymi. W pracach naukowych, a nawet popularnonaukowych filmach podkreśla się niezwykły kunszt ówczesnych rzemieślników i rzeczywiście „żelazne” krajki są bardzo zaawansowane technicznie i mają przebogate wzornictwo; wełniana przędza, z której zostały utkane, jest najwyższej jakości, a kolory niejednokrotnie zachowały się do dziś!

Dziękujemy, że podzieliłaś się z nami przemyśleniami dotyczącymi twojej twórczości.

 

ręcznie tkana krajka jako obroża dla psa
Ręcznie taka krajka
Ręcznie taka krajka
pasek do aparatu tkany krajka
Sposoby na kleszcze

Sposoby na kleszcze

Nadejście wiosny to piękny czas dla wszystkich lubiących długie wędrówki i spacery. Niestety to też okres zwiększonej aktywności kleszczy. Kierując się zasadą, że lepiej zapobiegać niż leczyć warto przemyśleć jak skutecznie zabezpieczyć naszego psa przed chorobami przenoszonymi przez kleszcze.

A tych sposobów mamy kilka, oto najpopularniejsze metody:

Obroża przeciw pchłom i kleszczom

Na rynku mamy różne obroże nasączone substancjami odstraszającymi kleszcze. Jedną z bardziej popularnych jest obroża firmy Foresto (w innych krajach funkcjonuje pod nazwą Soresto. Obrożę należy dobrać pod względem wagi psa i założyć na szyję, tak aby dobrze przylegała i jednocześnie nie podduszała pupila (zasada dwóch palców). Można ją stosować u psów dorosłych i szczeniąt powyżej 7 tygodnia życia. Substancje czynne zawarte w obroży (imidaklopryd i flumetryna) wydobywają się z niej i wnikają przez skórę. Aby zwierzę miało pełną ochronę musi upłynąć czas (zwykle 48h) od momentu jej założenia. Producent deklaruje: „Produkt wykazuje długotrwałą skuteczność roztoczobójczą (zabija kleszcze) w przypadku inwazji kleszczy (Ixodes ricinus, Rhipicephalus sanguineus, Dermacentor reticulatus) oraz odstraszającą (zapobiega żerowaniu) przy inwazji kleszczy (Ixodes ricinus, Rhipicephalus sanguineus) przez okres 8 miesięcy. Produkt wykazuje skuteczne działanie przeciwko larwom, nimfom i dorosłym osobnikom kleszczy.” Obroża to ekonomiczne i wygodne rozwiązanie, ale może nie sprawdzić się u psów z długim włosem – piękna kryza na szyi może utrudniać przenikanie substancji czynnej do skóry i tym samym może być ona nieskuteczna. Zdarzają się też nadwrażliwości na substancje czynne, które są przeciwskazaniem do jej stosowania.

Krople „spot-on”

Krople to bardzo popularny, ale mniej wygodny w użyciu niż obroża środek na kleszcze. Ich czas działania jest krótszy niż w przypadku obroży – zazwyczaj krople chronią czworonoga przez około 4 tygodnie. Spot-on należy zaaplikować psu bezpośrednio na skórę w okolicy łopatek rozgarniając sierść. Dawkę (odpowiednią wielkość pipety) dobiera się pod względem wagi psa. W zależności od firmy, która je produkuje zawierają różne substancje czynne (np. permetryna, fipronil). Jeśli nasz pies uwielbia wodę i często pływa działanie kropli prawdopodobnie będzie słabsze lub krótsze z uwagi na możliwość wypłukiwania substancji. Jeśli używamy kropli, w których substancją czynną jest fipronil nasz pies nie powinien pływać w rzece czy stawie. Roztwór przedostając się do cieków wodnych może być niebezpieczny dla ryb i innych organizmów wodnych. Krople powinny skutecznie odstraszać kleszcze, a w przypadku kiedy ten jednak się wbije powinny go unieszkodliwić.

Spraye odstraszające kleszcze

Spraye mają za zadanie chronić psa i odstraszać kleszcze. Jednym z najpopularniejszych preparatów jest Frontline Spray. Substancją czynną jest fipronil, więc tutaj również należy mieć na uwadze, że jest to środek niebezpieczny dla ryb i innych organizmów wodnych. Producent podaje, że stosowanie kąpieli nie wpływa na skuteczność działania preparatu. Środek ten należy zaaplikować psu bezpośrednio na skórę odgarniając sierść tak, aby płyn znalazł się na skórze grzbietu, pleców, karku, na bokach, brzuchu oraz nogach. Następnie należy go wetrzeć w skórę zwierzęcia. Zabieg trzeba wykonać w dobrze wentylowanym pomieszczeniu lub na zewnątrz. Dawkowanie dobieramy do wagi psa – 3 do 6 ml preparatu na kg masy ciała, co odpowiada 2 do 4 naciśnięciom pompki dozownika w przypadku flakonów 250 ml. Pies zyskuje ochronę na okres 3 miesięcy.

Tabletki

To chyba najbardziej kontrowersyjny środek na kleszcze, który ma tyle samo zwolenników co i przeciwników. Jak każdy lek, tak również tabletki, mogą wywołać działania niepożądane. Dlatego zawsze przed ich podaniem trzeba skonsultować się z lekarzem weterynarii. Warto wykonać psu podstawowe badania krwi, aby ocenić stan zdrowia naszego pupila i monitorować go w trakcie podawania tych preparatów. Przeciwnicy tabletek twierdzą, że są one niebezpieczne, bo bardzo obciążają organizm psa. Zwolennicy z kolei uważają, że jest to najskuteczniejszy sposób walki z kleszczami i ewentualne skutki niepożądane to nic w porównaniu z zagrożeniem śmiertelnymi chorobami przenoszonymi przez kleszcze. Dużo zależy od tego gdzie mieszkamy, jakie mamy tereny spacerowe do dyspozycji, jak dużo kleszczy występuje na naszym terenie oraz jakiego rodzaju osobniki bytują w miejscu naszych wędrówek. Poza tym każdy pies ma swój indywidualny zapach, który zmienia się pod wpływem zaaplikowania określonych substancji. Nie jest powiedziane, że to co działa u jednego psa, zadziała też u innego. Jeśli stosowane przez nas obroże czy krople są skuteczne, to rzeczywiście podawanie psu tabletek może nie być konieczne, ale jeśli po spacerze znajdujemy wbite kleszcze i widzimy, że zastosowane preparaty nie są skuteczne, to czas aby zastosować bardziej radykalne metody. Dwa najpopularniejsze preparaty to Bravecto (Fluralaner) i Simparica (Sarolaner). Różnią się nie tylko substancją czynną, ale również czasem działania. Bravecto podajemu psu raz na 12 tygodni, natomiast Simparcia zabezpiecza psa na okres 5 tygodni. W obu produktach należy dobrać moc tabletki do wagi psa. W ulotkach jest napisane, że kleszcze muszą znajdować się na zwierzęciu i rozpocząć odżywianie w celu kontaktu z substancją czynną. Stosowanie tabletek nie odstrasza kleszczy – psy nadal mogą je nam przynosić na sierści do domu.

Naturalne olejki, spraye, suplementy

To kategoria produktów, która stanowi uzupełnienie ochrony przeciw kleszczom, a ich zadaniem jest zmiana zapachu zwierzęcia tak, aby był nieatrakcyjny dla kleszczy. Rośliny, których te stworzenia nie lubią to na przykład lawenda, eukaliptus, kocimiętka, czystek, trawa cytrynowa, geranium, cedr czy czosnek. Możemy samodzielnie przygotować spray z olejków tych roślin lub zakupić gotowy preparat, którym spryskujemy psa przed spacerem. To na co należy uważać, to ewentualna nadwrażliwość psa na te substancje. Pamiętajmy też, że różne zapachy mogą być dla psów nieprzyjemne, a zaaplikowanie ich na sierść może wpływać na komunikację naszego czworonoga z innymi psami.

Co jeszcze możemy zrobić, aby uchronić się przed kleszczami?

Wybierając miejsca spacerowe warto zastanowić się gdzie kleszcze lubią przebywać i jakie warunki będą dla nich sprzyjające. Kleszcze bytują najczęściej w trawach, lubią wilgotne lasy, parki i skwery. Bywają na miejskich trawnikach, na skraju polany czy brzegu ścieżki. Preferują środowisko ciepłe i wilgotne, ale można je spotkać w zasadzie przez cały rok. „Na przednich odnóżach mają niezawodny „radar” (organ wyczuwający zapachy, feromony, ciepło, stężenie dwutlenku węgla), dlatego wyczuwają ofiarę z daleka. Kleszcze rozpoznają 40-50 zapachów, w tym amoniak i kwas masłowy występujący w pocie oraz dwutlenek węgla zawarty w powietrzu wydychanym przez potencjalną ofiarę. Reagują na zmianę temperatury (gdy ofiara rzuca cień) i wibracje. Kolor ubrań? Nieprawda, że ciemne ubrania chronią przed kleszczami (one są ślepe).”[1] Pamiętam jak w zeszłym roku wybraliśmy się ze znajomymi na spacer z psami do wilgotnego lasu. Była wiosna, ciepły, słoneczny dzień. Spacerowaliśmy sobie niespiesznie leśną ścieżką kiedy pojawili się ludzie na koniach. Konie nas minęły i szybko zniknęły za zakrętem, a my dalej podążaliśmy ścieżką. I właśnie wtedy nasze nogawki spodni zrobiły się… czarne od kleszczy! Uciekliśmy stamtąd w mgnieniu oka, a z siebie i psów zdjęliśmy wtedy kilkaset kleszczy! Sprzyjające warunki środowiskowe, wibracje, zapach potu i zmiana temperatury ściągnęły na nas prawdziwą plagę!

Wyobraźcie sobie, że teraz kiedy piszę ten artykuł po laptopie idzie mi… kleszcz! Co za ironia i złośliwość – wymądrzasz się o tym jak skutecznie walczyć z tymi osobnikami i taki jeden bezczelnie pokazuje, że nie ma łatwo! Sprawdzajcie siebie i swoje psy po każdym spacerze, zastosujcie wszystko to, co na Waszym terenie działa najlepiej. A kiedy zachowanie pupila wzbudzi Wasz niepokój – działajcie! Szybkie wdrożenie leczenia ratuje psu życie!

[1] https://tygodniksanocki.pl/2017/05/06/kleszcze-na-podkarpaciu/

sposoby na kleszcze
Dobre przywołanie psa, czyli jakie?

Dobre przywołanie psa, czyli jakie?

Przywołanie to nie tylko jedna z komend, której pies uczy się w trakcie swojego życia. To element współpracy człowieka i psa zapewniający bezpieczeństwo. Pozwala czworonogowi realizować jego potrzeby ruchu i eksploracji. Dobre przywołanie daje opiekunowi spokój i możliwość korzystania z wielu miejsc bez niepotrzebnego stresu zarówno dla naszego jak i innych psów, ludzi czy zwierząt. Dobre przywołanie, czyli jakie?

 

 

 

Freddie and Wolf

W trakcie treningu zupełnie inne elementy będą stanowiły wyzwanie dla różnych psów. Dużo będzie zależało od wieku, rasy, motywacji i doświadczeń. Dla jednego trudno będzie zrezygnować z pogoni za zwierzyną, a inny nawet nie zdąży zauważyć, że gdzieś w oddali przebiegła sarna. Przywołanie to często odwołanie od czegoś co jest dla psa ważne i atrakcyjne. To może być jakiś zapach w trawie, trop zwierzyny, inny pies, człowiek albo kawałek bułki na osiedlowym trawniku. Dlatego trening powinien być prowadzony bardzo indywidualnie, tak aby potrzeby psa były realizowane w sposób akceptowalny dla nas i jednocześnie bez nadmiernej frustracji. Czy da się żyć z psem bez stresu i frustracji? Według mnie nie da się, ale można zrobić wiele, aby wspólny czas był przyjemnością. Trening to nie zawsze pasmo sukcesów, czasami bywa trudno, czasami potrzeba szukać lepszych rozwiązań, popracować nad motywacją i relacją z opiekunem. Na przywołanie bowiem składa się bardzo dużo elementów, które zawsze porównuję do budowli złożonej z modułów. Najpierw szlifujemy różne elementy, a dopiero potem łączymy je w całość. Pokazujemy psu, że kontakt z jego człowiekiem może być satysfakcjonujący, rezygnacja przynosi zupełnie nieoczekiwane nagrody, a pozostanie blisko opiekuna też może spełniać potrzeby eksploracji, węszenia czy poszukiwania. Ten moment kiedy pies sam wybiera człowieka jest zwykle dla opiekunów bardzo wzruszający. W moim systemie chcemy żeby pies CHCIAŁ być ze swoim człowiekiem, CHCIAŁ z nim zostać, a nie musiał! Ta zmiana myślenia psa i człowieka, to pierwszy element naszej pracy.

Freddie and Wolf

Zwykle na trening przywołania przychodzą psy, które już mają za sobą ucieczki. Nie reagują na wołanie lub przychodzą wybiórczo w zależności od tego, co oferuje im środowisko. Takie psy często podlegają bardzo dużej kontroli ze strony opiekuna, który obawia się, że ten ucieknie. Na ogół ludzie zdążyli już popełnić wiele błędów w nauce przywołania, czasami obie strony są mocno sfrustrowane. Opiekun boi się odpiąć psu smycz, a pies nie ma zapewnionych potrzeb ruchowych. I tak i człowiek i pies są bardzo zniechęceni i często w ich relacji jest dużo napięcia.

Czego unikać w trakcie nauki przywołania, żeby nie popełnić błędów? Co warto robić?

 

  1. Nigdy nie karć psa, kiedy do ciebie wraca! Powrót ma być miłym momentem, tak aby chciał wrócić ponownie. Pamiętaj jednak, że jeśli pies wraca dopiero po dłuższym czasie wołania, a najpierw obiegnie pół łąki, to warto jednak ten schemat przerwać i nie brnąć w to dalej. Zwykle z czasem pies coraz dłużej korzysta z otoczenia, coraz dalej odbiega, a nam coraz trudniej nad nim zapanować. Wymaga to zmiany systemu nagradzania i odpowiedniego treningu.
  2. Nie odpinaj smyczy kiedy pies jest mocno pobudzony i nastawiony na środowisko. Zacznij od pracy na lince.
  3. Nie zapinaj psa na smycz za każdym razem kiedy wróci na przywołanie. Zacznie kojarzyć komendę „do mnie” z końcem przyjemnych rzeczy. Zacznij ćwiczyć w miejscu gdzie jest mało bodźców rozpraszających. Po przywołaniu ponownie pozwól psu biegać. Dzięki temu będzie wiedział, że powrót do opiekuna nie kończy zabawy, a zapowiada nowe przygody!
  4. Nie oczekuj, że pies wróci zawsze tak samo chętnie w każdych warunkach. To wymaga dużo pracy. Załóż, że potrzebujesz czasu na nauczenie psa przychodzenia w różnych miejscach.
  5. Nie puszczaj bez smyczy kilku psów, które nie mają jeszcze dobrze zrobionego przywołania. Zwykle kończy się to trudnością w ich odwołaniu i przerwaniu interakcji.
  6. W miarę możliwości zapewnij psu bezpieczne miejsce do realizowania jego potrzeb ruchowych.
  7. Poznaj (jeśli to możliwe) pochodzenie swojego psa. Jeśli to pies rasowy lub w typie jakiejś rasy możesz zastanowić się jak wygląda jego łańcuch łowiecki. Co jest dla niego atrakcyjne? Do czego została stworzona dana rasa? Dzięki temu możesz lepiej rozumieć jego potrzeby. Może sensownym rozwiązaniem w przypadku twojego pupila będzie trening zastępczych zachowań łowieckich?
  8. Zastanów się co jest dla psa ważne, co lubi robić? W jaki sposób możesz go nagrodzić niekoniecznie wykorzystując jedzenie? Czy podanie mu smakołyka będzie wystarczająco motywujące żeby wrócić do ciebie następnym razem? Czy to co masz w saszetce jest dla niego atrakcyjne? Monotonny system nagród sprawi, że pies będzie wracał wybiórczo i analizował czy warto czy nie wrócić. Jeśli ciągle za przywołanie dostaje ten sam smakołyk, to w pewnym momencie może uznać, że jest on mniej atrakcyjny od otoczenia.

W nauce przywołania ważny jest czas, cierpliwość i odpowiedni trening. Nie oznacza to, że pies z wiekiem sam z siebie nauczy się wracać na przywołanie, zwykle tak się nie dzieje. Istotne jest stopniowe podnoszenie trudności i pokazanie psu, że przywołanie to zapowiedź najlepszych na świecie chwil z jego opiekunem!­

*Artykuł powstał we współpracy z naszą przyjaciółką Barbarą Bejtman, która w Białymstoku prowadzi projekt „Akademia Uszate” dla psiaków oraz ich opiekunów.

Freddie and Wolf
Freddie and Wolf
❄ Zimowe spacery z psem ❄

❄ Zimowe spacery z psem ❄

Dzisiaj rano śnieg nareszcie zawitał do Krakowa i mamy nadzieję, że razem z niską temperaturą zostanie na dłużej. Dzięki naszym ciepłym bluzom dla opiekuna oraz funkcjonalnym derkom dla psiaków, nie straszny będzie żaden dłuższy spacer.  

 

 

 

bluza wilki Freddie and Wolf wolf hoddie

Wędrówki i wyjazdy z psem zawsze wiążą się z koniecznością zaspokojenia potrzeb naszych czworonogów. Musimy pamiętać nie tylko o zabraniu odpowiedniej ilości karmy i wody, ale również o przygotowaniu fizycznym psa na wyprawę. Warto zadbać, aby nasz pies był w stanie przejść zaplanowany odcinek.

Jak przygotować pupila na zimowy spacer lub wycieczkę?

Wszystko zależy od Waszego psiaka. Lokiemu wystarczą nasze akcesoria w postaci obroży i smyczy, ale Fay potrzebuje dodatkowej ochrony i tutaj fajnie sprawdza się derka podszyta polarkiem, lekka i łatwa do założenia. Zapewnia ochronę przed zimnem i wiatrem. Możecie zamówić z naszymi autorskimi wzorami na FB Schowaj Uszy lub Instagramie naszej drugiej marki @schowaj_uszy_

szelki guard derka żubry snood

Ochrona łapek: Na mroźne dni warto stosować balsam ochronny lub wazelinę na opuszki łap, by zapobiec ich pękaniu. My dodatkowo przemywamy po każdym spacerze ciepłą wodą z mydłem, bo w miastach niestety chodniki widzą częściej sól niż piasek.  

Wspólna aktywność: Ruch to najlepszy sposób na rozgrzanie – dłuższy spacer, czy zabawa na śniegu sprawią radość zarówno Wam i uszatkowi.

 

szelki guard kwiat paproci lagotto romagnolo

Planując wycieczkę dobrze jest poznać potencjalne zagrożenia, które mogą wystąpić. Zadać sobie różne pytania. Na przykład: Jakie dzikie zwierzęta znajdują się na danym terenie? Co zrobić kiedy nas lub psa ukąsi żmija albo kiedy pies mocno się zrani? Czy mam odpowiednio wyposażoną apteczkę? Czy wiem gdzie znajduje się weterynarz w razie gdyby mój pies potrzebował pomocy?

Dodatkowo zadbajmy o dobrej jakości akcesoria spacerowe – obroże lub wygodne szelki, które nie obcierają psa i nie krępują ruchów – polecamy nasze niezawodne szelki guard oraz bezuciskowe! Wygodnym rozwiązaniem będzie zabranie smyczy przepinanej, którą możemy szybko i sprawnie wydłużyć lub skrócić w zależności od potrzeb i wymagań danej trasy.

Nie zapomnijmy też o odpowiednim zabezpieczeniu psów długouchych! Ich piękne uszy narażone są na kule śniegu oraz inne spacerowe niespodzianki! Skuteczną ochronę zapewnią im snoody (specjalne nauszniki) dzięki którym nawet przy deszczowej lub wilgotnej pogodzie uszy pozostaną czyste.

 

szelki duch lasu Freddie and Wolf